FORGIVE ME PLEASE
Nałożyłam okulary przeciwsłoneczne i niepewnym krokiem ruszyłam w stronę morza, zostawiając w oddali rodziców. Nie lubiłam momentu, kiedy znajdowałam się w nowym miejscu, a w okół mnie było mnóstwo nieznanych mi osób - w tym przypadku większość cudzoziemców. Jestem nieśmiałą osobą i jak na pierwszy dzień nie dość, że czułam się niepewnie w krótkiej sukience to na dodatek mijając opalonych ludzi czułam się jak albinos wśród murzynów.
Zatrzymałam się na moment przy hotelowym basenie, powoli omiatając wzrokiem wszystkich ludzi.
DLACZEGO NIE MA TU NIKOGO W MOIM WIEKU?!
Większość osób znajdujących się koło basenu to rodziny z dziećmi, niestety zbyt młodymi abym w ogóle mogła na kimś zawiesić wzrok. Jakiś dzieciak przebiegł obok mnie chlapiąc wodą z basenu. Super... pomyślałam. Nie dość, ze nikogo w moim wieku to na dodatek przez dwa najbliższe tygodnie będę musiała użerać się z dziećmi...
Rodzice zdążyli mnie dogonić. Wszyscy razem ruszyliśmy w stronę plaży oddalonej w sumie o kilkanaście kroków od basenu. Dochodziła godzina szesnasta, a my od rana nic nie jedliśmy, dlatego ruszyliśmy prosto do baru przy plaży. Mmmm hamburgery. No tak, pól roku trzymania formy, aby teraz w dwa tygodnie szlag trafił. Trudno. Jestem na wakacjach. Znaleźliśmy trzy wolne leżaki pod słomianym parasolem. Jak na moje nieszczęście na wprost mnie leżała młoda dziewczyna z Rosji, która co chwilę mizdrzyła się ze swoim chłopakiem, który usilnie próbował sadzić jej rękę do dolnej części bikinii.
NO WAY -.-
Po dwóch godzinach leżenia i pierwszej kąpieli w cudownym morzu postanowiliśmy wrócić do pokoju bo wkrótce miała być kolacja. Tak, należę do tych osób, które po pięciu minutach leżenia w słońcu sprawdzają czy już się opaliły. I faktycznie, byłam dosyć przyrumieniona. Z obserwacji jakie prowadziłam na plaży utworzyłabym 4 grupy osób w naszym hotelu :
-rodziny z dziećmi zdecydowanie zbyt małymi,
-kilka emerytów,
- masa zakochanych w sobie par
- może kilka dziewczyn w plus minus moim wieku.
Nie pamiętniczku, nie miałam zamiaru nawiązywać kontaktu z nimi. Pewnie myślisz sobie, że przyjechałam na wakacje tylko po to, aby kogoś poderwać. Oczywiście, że nie. Kilka dni przed wyjazdem zmarł mój dziadek i tak na prawdę w głębi duszy nie chciałam nic więcej niż tego, aby moja mama wreszcie oderwała się od rzeczywistości i odpoczęła od tego szaleństwa, które zostawiliśmy w Polsce.
W drodze na kolację usilnie próbowałam ułożyć grzywkę, z którą nigdy nie nawiązałam wielkiej przyjaźni, a ona czuła pociąg do moich oczu bezustannie zasłaniając mi obraz. Szybko odgarnęłam ją na bok, zadowolona, że wreszcie nie spada. Jak na złość nad drzwiami do stołówki, ktoś zainstalował wiatrak z dość mocnym podmuchem. Efekt końcowy był wiadomy.
Nawet moja DOŚĆ bujna wyobraźnia nie przewidziała takiej ilości jedzenia. Od serów, mięs, makaronów, ciastek, owoców, warzyw, surówek i cholera jedna wie czego jeszcze opadała szczęka. Kilka minut zajęło mi obejście tego wszystkiego i w końcu zdecydowanie się na coś. Ah.. zapomniałabym wspomnieć, że w ogrodowej części stołówki kucharze przyrządzali ryby i robili kebaby.
JESTEM W RAJU.
Po sytej kolacji wracając do pokoju(i walce z wiatrakiem) zauważyliśmy, iż w hotelowej windzie wisi ogłoszenie iż każdego wieczoru organizowany jest jakiś występ w amfiteatrze na terenie hotelu. Mama namówiła mnie i tatę abyśmy mimo zmęczenia po podróży jednak poszli zobaczyć co się dzieje.
Na dworze powoli zapadał zmrok, a tylne wyjście z hotelu oświetlone milionem lampek tworzącymi długi tunel sprawił, że poczułam się jak w bajce. Zanim jeszcze nie doszliśmy na "show" spodziewałam się może jakiś durnych dowcipów lub gry w bingo, ale nie występu mężczyzn w strojach kobiet.
WHAAAATTTTT
Nigdy nie miałam nic do transwestytów, gejów, lesbijek ani nikogo podobnego. Niby dlaczego miałabym coś do nich mieć? To też normalni ludzie zasługujący na szacunek jak każdy z nas. Pamiętam jak kiedyś z Monicą rozmawiałyśmy o tym, że fajnie by było mieć przyjaciela geja, jednak nigdy żadnego w realu nie poznałyśmy. Przywołując to do myśli, pomyślałam o Monice, której całkowicie zapomniałam się zameldować że żyje. Postanowiłam zrobić to jak tylko wrócę do hotelu.
Tymczasem trochę posmutniałam bo mimo tego, że chciałam dla rodziców jak najlepiej i wiem, że cieszą się, że wciąż chcę z nimi jeździć na wakacje to wizja siedzenia z nimi dwa bite tygodnie trochę mnie dobiła. Szybko ogarnęłam myśli, doprowadzając się do porządku, na twarzy wymuszając uśmiech.
Może nie będzie tak źle.
Lily
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz