ZNIOSĘ CIĘŻKĄ ROBOTĘ, ALE NIE TĘ KOBIETĘ...
Pierwszego dnia wszystko wydawało się kolorowe, przełożona była "miła" i objaśniała nam co robić by zadania szły sprawnie, a rzeczy znajdowały się na miejscu. Byłem okropnie zestresowany, jestem młody i nie mam doświadczenia, jednak uspokajałem się czym dłużej słuchałem wytycznych. Po tym jak już wszyscy dostali swoje stanowisko, szefowa ewoluowała w bardziej agresywną i podłą wersję samej siebie, to się nazywa kobieta z charakterem. Tak donośnego głosu nie słyszałem od kiedy mama wydarła się na mnie za upranie jej nowych swetrów w pralce z nastawionym wirowaniem 1800 - wyjęła nitki, a ja zdawkowo odpowiedziałem "Taki nowy rodzaj puzzli".
Segregacja, bo właśnie na tym polega moja praca, nie idzie mi źle. Pracujemy na pełnym słońcu i nosimy cały czas ciężkie worki pomimo stojącego obok meleksu z przyczepką - nikt nie ma uprawnień by go prowadzić. Przecież pracuje tutaj banda alpak, nie takich normalnych - tylko specjalny nieucywilizowany oddział z technologicznie zmutowanym zaburzeniem wciskania pedała hamulca i gazu. Wzrok szefowej po pytaniu czy możemy w końcu go użyć mówi wszystko, a ona sama nie wytoczy z dzioba ani słowa - "meleks ma stać i ładnie wyglądać" - SUKA. Całe szczęście pracuje ze mną parę normalnych osób z którymi można zamienić kilka słów i pośmiać się, kiedy nikt z okręgu "pasterzy alpak" nie patrzy. Wstawanie z rana nie jest takie męczące, czuje się bardzo dobrze. Nie marnuje porannego czasu i późnym popołudniem jestem już w domu. Płacą nam dniówki więc uzbierało się już prawie na bilety - Własnie! Modle się o to, żebym był w domu kiedy przyjdą. Nie mam nawet czasu myśleć o Panie X bo teraz mam mnóstwo na głowie...
NO DOBRA SKŁAMAŁEM, MYŚLĘ O NIM. DAMN.
Budzę się z rana i pierwsze co to "Ja chce już być tam z nim.." - uważam ze to chore, ale wiem, ze ty pamiętniczku nic nikomu nie powiesz! Praca - Pan X , powrót do domu - Pan X, kładę się spać - on kładzie się tuz obok, w samej koszulce i bokserkach. Przykrywam się niestarannie kołdrą i wiem, ze zaraz okryje i owinie mnie cieplutko pod samą szyje. Jego ciepłe dłonie dotykały by mojego torsu, aż splótłby palce razem z moimi. Jego ciepło czułbym obok siebie, delikatny i zaspany oddech na mojej szyi, a jego zapach odurzał by moją wyobraźnie. Otworzyłbym oczy tylko po to by zobaczyć jego ciemne źrenice otoczone niebieską tęczówką, jego mrugające powoli i zaspane powieki, jego ciemne włosy i mały, uroczy nosek.
NIE, NIE NAWDYCHAŁEM SIĘ KLEJU.
Marzenia odprężają i pozostawiają nadzieje, osoby tam są idealne - to w tych ideałach się zakochujemy. Marzenia pozostawiają też niedosyt, bo gdy otwieramy oczy pojawia się smutek, widzimy to co jest naprawdę, to czego tak naprawdę nie chcemy widzieć po otworzeniu oczu.
Dzień imprezy czyli dzień odprężania się i robienia tego z czego mama na pewno nie była by dumna. Wódka zakupiona - prezent odhaczony. Strój uprasowany, buty wyczyszczone, pies nakarmiony, pokój posprzątany i nawet pomyłem gary - jeżeli mama będzie dzwonić to tylko z pytaniem :
"Co zrobiliście mojemu synowi?! Dlaczego tu jest taki porządek?!"
lub
"Kasper wracaj do domu bo nie wiem jak włączyć to cholerne DVD!!!"
Kasper
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz