Pan X to niebieskooki brunet z ciemniejszą karnacją, lekko
przy dużą głową co do całego ciała, szczupły i strasznie pociągający. Jako
ukryty gej jeszcze nie zaakceptowałem samego siebie, ale ciężko walczyć z takim
uczuciem jak pożądanie. Pana X poznałem on-line, od pewnego czasu dostrzegałem,
że do nikogo innego nie zwracał się tak czule jak do mnie, jednak uznawałem to
za zwykły koleżeński gest. Kiedy rozmawialiśmy tylko we dwoje atmosfera się podkręcała,
nie wiem czy lubi po prostu pogadać sobie takie głupoty, ja zacząłem traktować
to co mówił dosyć poważnie. Uwielbiam
jego impulsywny charakter, to że jest uparty, imponuje mi jego pewność siebie
i to jak łatwo potrafi mnie rozbawić zwykłym zdrobnieniem mojego imienia – „Kasperku”. Opowiada o wszystkim z dużą pasją, ma wyznaczone cele, jest ambitny i ma bardzo męski i przyjemny głos, poza tym gdy nosi czapkę z daszkiem wygląda niesamowicie ^_^ ! Bardzo powoli zacząłem rozumieć, że ja po
prostu lubię go bardziej niż zwykłego kolegę, to jest jedno z najdziwniejszych, najbardziej ciężkich do zaakceptowania i najszczęśliwszych uczuć jednocześnie.
TO JAK JEDZENIE NAJLEPSZEGO CUKIERKA, WYSTRZELONEGO PRZY POMOCY PROCY.
Ostatni dzwonek w szkole, nie pamiętam
czego bardziej wyczekiwałem, czy początku wakacji czy ich końca – to głupie,
ale szkoła dla mnie to idealne miejsce by odpoczywać od ciągłego myślenia nad
tym co mogło by się stać w moim życiu, jak ono wygląda i jak to bardzo
chciałbym być hetero lub stratowany przez stado niedźwiedzi Grizli. Jestem typem marzyciela, a moja wyobraźnia potrafi oddziaływać
na mnie tak silnie, że czasem jest mi przykro jakby wymyślone sytuacje były
rzeczywistością. Przejdźmy jednak do nieskromnie mówiąc boskiego Pana X, nie było to już tylko wyobrażenie ale realna
osoba która podobała mi się coraz bardziej z każdym dniem. Do jasnej
cholery, ja nawet nie wiedziałem czy on lubi chłopców. (!?) Zawsze znajdywałem się w głupiej i niepewnej sytuacji, między młotem a... jeszcze większym młotem. Miałem po prostu spytać? To by było zbyt
proste, wolałem analizować to tak długo aż dostanę krwotoku z nosa lub epilepsji. Mógłbym spytać o jego orientację każdego kto nawinie się pod rękę, ale nie spytam przecież
najsensowniejszego źródła jakim był Pan X ...
„NO FUCKING WAY”. "-.-
Oczywiście w głowie tworzyłem już miliony różowych scenariuszy
tego jak on nagle mówi mi podczas jednej z naszych wieczornych rozmów :
"- Tak sobie myślałem, może… chciałbyś się spotkać?"
"- Czemu po prostu nie pójdziemy na całość?!"
"- Nie wiem co się ze mną dzieje, ale podobasz mi się, uwielbiam mówić do ciebie „Kasperku” i to kiedy odpowiadasz na to tym cichym i krótkim śmieszkiem…"
W tym momencie wracam do bardziej realnego scenariusza, gdzie stado niedźwiedzi polarnych goni mnie przez środek pustyni.
Kasper
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz