FBPhotobucketTwitter
Ona, niepoprawna romantyczka, poznaje na wakacjach przystojnego belga Dominic'a. Wkrótce zakochują się w sobie. Niestety wszystko co dobre zbyt szybko się kończy. Po dwóch tygodniach wakacji powracają do swoich państw i wtedy zaczyna toczyć się emocjonalna bitwa. Lily popada w depresję, nawet po długim czasie wciąż nie może znaleźć spokoju w sercu.

On, przystojny gej ukrywający swoją orientację. Pewnego dnia za namową koleżanek zakłada profil na portalu randkowym. Niedługo potem poznaje Filipa- chłopaka, który nie do końca potrafi znaleźć odpowiedz na pytanie jakiej jest orientacji. Nagle, po desperackim czynie Kaspra, Filip zrywa kontakt z rozkochanym w nim chłopaku, chociaż nic przedtem tego nie zapowiadało..


Miłość. Ból. Strach. Niechęć do życia. Tęsknota. Nadzieja. Jak to wszystko się potoczy?

Pan "pierwszy" X

Pan X to niebieskooki brunet z ciemniejszą karnacją, lekko przy dużą głową co do całego ciała, szczupły i strasznie pociągający. Jako ukryty gej jeszcze nie zaakceptowałem samego siebie, ale ciężko walczyć z takim uczuciem jak pożądanie. Pana X poznałem on-line, od pewnego czasu dostrzegałem, że do nikogo innego nie zwracał się tak czule jak do mnie, jednak uznawałem to za zwykły koleżeński gest. Kiedy rozmawialiśmy tylko we dwoje atmosfera się podkręcała, nie wiem czy lubi po prostu pogadać sobie takie głupoty, ja zacząłem traktować to co mówił dosyć poważnie. Uwielbiam jego impulsywny charakter, to że jest uparty, imponuje mi jego pewność siebie i to jak łatwo potrafi mnie rozbawić zwykłym zdrobnieniem mojego imienia – „Kasperku”. Opowiada o wszystkim z dużą pasją, ma wyznaczone cele, jest ambitny i ma bardzo męski i przyjemny głos, poza tym gdy nosi czapkę z daszkiem wygląda niesamowicie ^_^ ! Bardzo powoli zacząłem rozumieć, że ja po prostu lubię go bardziej niż zwykłego kolegę, to jest jedno z najdziwniejszych, najbardziej ciężkich do zaakceptowania i najszczęśliwszych uczuć jednocześnie.

TO JAK JEDZENIE NAJLEPSZEGO CUKIERKA, WYSTRZELONEGO PRZY POMOCY PROCY.

Ostatni dzwonek w szkole, nie pamiętam czego bardziej wyczekiwałem, czy początku wakacji czy ich końca – to głupie, ale szkoła dla mnie to idealne miejsce by odpoczywać od ciągłego myślenia nad tym co mogło by się stać w moim życiu, jak ono wygląda i jak to bardzo chciałbym być hetero lub stratowany przez stado niedźwiedzi Grizli. Jestem typem marzyciela, a moja wyobraźnia potrafi oddziaływać na mnie tak silnie, że czasem jest mi przykro jakby wymyślone sytuacje były rzeczywistością. Przejdźmy jednak do nieskromnie mówiąc boskiego Pana X, nie było to już tylko wyobrażenie ale realna osoba która podobała mi się coraz bardziej z każdym dniem. Do jasnej cholery, ja nawet nie wiedziałem czy on lubi chłopców. (!?) Zawsze znajdywałem się w głupiej i niepewnej sytuacji, między młotem a... jeszcze większym młotem. Miałem po prostu spytać? To by było zbyt proste, wolałem analizować to tak długo aż dostanę krwotoku z nosa lub epilepsji. Mógłbym spytać o jego orientację każdego kto nawinie się pod rękę, ale nie spytam przecież najsensowniejszego źródła jakim był Pan X ...

„NO FUCKING WAY”.   "-.-

Oczywiście w głowie tworzyłem już miliony różowych scenariuszy tego jak on nagle mówi mi podczas jednej z naszych wieczornych rozmów : 

"- Tak sobie myślałem, może… chciałbyś się spotkać?"
"- Czemu po prostu nie pójdziemy na całość?!" 
"- Nie wiem co się ze mną dzieje, ale podobasz mi się, uwielbiam mówić do ciebie „Kasperku” i to kiedy odpowiadasz na to tym cichym i krótkim śmieszkiem…"

W tym momencie wracam do bardziej realnego scenariusza, gdzie stado niedźwiedzi polarnych goni mnie przez środek pustyni.


Kasper

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz