TA GODZINA TO GŁĘBIA NOCY
Niewyspana zwlekłam się z łóżka, czując jak bolą mnie nogi. Nie wiem dlaczego, ale jak później zauważyłam obydwie kostki miałam spuchnięte, a przecież nic wczoraj nie robiłam takiego, co mogłoby wywołać opuchliznę.
Parę minut po czwartej spotkaliśmy się z paro nastoma osobami z Polski przed autokarem podstawionym pod nasz hotel. Ogólnie rzecz biorąc wycieczka była naprawdę bardzo udana, z ludźmi których poznaliśmy po prostu nie można było spędzić dziesięciu minut w powadze. Co chwile ktoś rzucał jakimś śmiesznym tekstem i choć z początku właśnie te najśmieszniejsze osoby wydawały mi się odrażające i bałam się ich trochę( dwóch mężczyzn wyglądało jakby o niczym innym nie marzyli jak o obiciu komuś twarzy) to tak naprawdę okazali się mega przyjaznymi gostkami.
Jadąc na miejsce i z powrotem do hotelu łapałam się na tym iż myślę o tym chłopaku. Zastanawiałam się czy go w ogóle poznam, snułam jakieś abstrakcyjne plany i wymyślałam niezliczoną ilość scenariuszy jak mogłabym sprowokować los, aby natrafiła się sytuacja. W głębi duszy czułam, że muszę go poznać. Nie umiem tego opisać słowami, ale to tak jakby coś w środku mnie podpowiadało, że i tak dojdzie do tego iż się poznamy i tak ma być. Zawsze wierzyłam w przeznaczenie i intuicje, która nigdy przenigdy mnie nie zawiodła i tym razem także jej wierzyłam. Jednak na ten moment postanowiłam to wszystko porzucić i olać i zaczęłam cieszyć się widokami za okna.
Po powrocie do hotelu od razu poszliśmy do stołówki. Jak zwykle najpierw oblukałam czy przypadkiem nigdzie go nie było, ale niestety nikogo podobnego nie widziałam. Wzięłam talerz, nałożyłam sobie jedzenie i ruszyłam w stronę stołu. Przez cały posiłek rozglądałam się dyskretnie. Naprawdę chciałam go zobaczyć. Kiedy już kończyłam posiłek wreszcie go zobaczyłam. Z tego co się zorientowałam musiał jeść na zewnątrz bo teraz szedł za bratem przez całą szerokość stołówki, w stronę wewnętrznego wejścia do hotelu. Moje serce znów podskoczyło. ON spojrzał się na mnie. Twardo nie spuszczałam wzroku. Zanim jeszcze wyszedł ze stołówki odwrócił się "mało dyskretnie" dwa razy. Po chwili zniknął za drzwiami, pozostawiając mnie z uśmiechem na twarzy.
Kiedy po dwudziestu minutach melancholijnego czasu przy stole miałam wracać do pokoju, zorientowałam się iż zgubiłam sznurek - ozdobę, z mojego kapelusza.
FUCK
Nie miałam pojęcia gdzie mogłam ją zgubić, a bez niej słomiany kapelusz wyglądał okropnie. Powiedziałam rodzicom, że idę poszukać jej po drodze, jaką przebyłam wchodząc dziś po południu do hotelu. Dotarłam do windy, wciąż bez sznurka. Ruszyłam na ostatnie piętro, czyli do recepcji. I ku mojemu zdziwieniu znów go zobaczyłam. Siedział w rogu sali z głową spuszczoną w dół czytał coś na komórce. I wtedy olśniło mnie jak mogę go poznać
PRZYNIOSĘ TUTAJ SWOJEGO TABLETA I BĘDĘ KOCZOWAĆ
Sznurka wciąż nie znalazłam, On mnie nie widział, a ja do stołówki wróciłam z pustymi rękoma. Sznurek znalazł się dopiero po dwudziestu minutach. Wypadł mi na stołówce. Odebrałam go od jednego z kelnerów.
Do końca pierwszego tygodnia nic w sumie się nie zmieniło. Wciąż nie wiedziałam kim on jest, wciąż zerkaliśmy na siebie z oddali, a ja miałam coraz większą obawę, iż on wyjeżdża kolejnego dnia - kiedy to następuje zmiana turnusu.
MIRACLE!!!
W drugi poniedziałek moich wakacji w Grecji z wielką obawą ruszyłam na plaże, jednak dawno nie poczułam takiej ulgi kiedy zobaczyłam GO w basenie.
TAK!! MAM KOLEJNY TYDZIEŃ!
W sumie przez cały dzień nic ciekawego się nie działo. Leżałam, opalałam się, czytałam kolejną książkę, którą zabrałam ze sobą do Grecji i nic nie wskazywało na to, że dzisiaj nastąpi przełom.
Koło godziny szesnastej postanowiłam iść na pomost, gdzie miałam doskonały widok na piękną zatokę i czystą wodę, a gorące słońce przyjemnie ogrzewało moją skórę. Zastanawiałam się dlaczego tak się dzieje, że jak już widzę kogoś przystojnego, tym bardziej widzę ze z tej drugiej strony jakieś zainteresowanie, los nie chce, abyśmy się poznali. Pytałam Boga w duchu dlaczego tak jest. Dlaczego nie chce, abym poznała go. Czemu to zawsze ja jestem tą osobą, której, życie miłosne ogranicza się do romansów czytanych w książkach. Nie potrafiłam zrozumieć losu. Przez umysł przeszła mi myśl, że może zaraz odwrócę się i zobaczę JEGO idącego po pomoście w moją stronę, usiądzie obok mnie i nagle zaczniemy gadać. Później będziemy długo się śmiać i szybko złapiemy wspólny język.
NO DOBRA CZAS ZWOLNIĆ WYOBRAŹNIĘ.
Nic takiego oczywiście się nie stało, a jedyną osobą, która właśnie szła po pomoście był starszy pan z siwą brodą. Zrezygnowana podniosłam się i zamiast do morza coś podpowiedziało mi, że powinnam iść do basenu.
PRZYPADEK?
Zanim jeszcze postawiłam stopę na skraju basenu już go zobaczyłam. Podskakiwał w basenie czekając, aż jedna z tych małych dziewczynek poda mu piłkę. Usiadłam na pierwszym schodku basenu i nawet nie wiem skąd nabrałam odwagi, ale gdy tylko on dostrzegł mnie w basenie uśmiechnęłam się do niego. Po raz pierwszy otwarcie uśmiechnęłam się do tego chłopaka. BOŻE
Kiedy ON odwzajemnił uśmiech na sekundę przenosząc wzrok na jedną z osób, które własnie miało rzucić mu piłkę, poczułam się jak w teledysku Katy Perry "Fireworks" .
Ze mnie tak samo wybuchały te fajerwerki.
Miałam znów ta głupią nadzieję, że może zaraz podpłynie do mnie i usiądzie i może pogadamy.
MUSZE SKOŃCZYĆ Z TYMI FILMAMI I KSIĄŻKAMI O NIEREALNYCH ROMANTYCZNYCH SYTUACJACH.
Nie pamiętam co działo się dalej w basenie, byłam zbyt pochłonięta tą chwilą sprzed kilkunastu minut.
Wieczorem na stołówce po raz kolejny posłaliśmy sobie śmiałe uśmiechy. Po kolacji postanowiłam sprawdzić co słychać w Polsce i troche opowiedzieć Monice i Shayne co dzieje się u mnie.
Usiadłam w holu na piętrze, na którym mieszkałam i w spokoju pisałam z przyjaciólmi. Na szczęście nie było tu nikogo, a za oknem powoli robiło się ciemno, przez co długi tunel z lampkami na pomarańczowo oświetlał zewnętrzną część hotelu. Nagle zobaczyłam GO jak wchodzi po schodach za swoim bratem. W ostatniej chwili zauważyłam iż odwrócił się, kiedy skręcał w stronę korytarza. Tak, miałam szansę jakoś go przywołać. I zmarnowałam ją. Byłam sama na tym piętrze więc nie było ryzyka iż ośmieszę się przed kimś. Zrezygnowana powróciłam do pisania. Po dziesięciu minutach znów go zobaczyłam. I sytuacja była niemal identyczna.
MIAŁAM OCHOTĘ KRZYCZEĆ!! -.-
Zdenerwowałam się. Na moment zamyśliłam się, próbując zrozumieć dlaczego tak się dzieje.. I wtedy to się stało.
Siedziałam przy wielkim oknie więc nie miałam problemu z zobaczeniem każdego kto przechodzi przez długo tunel. JEGO brat szedł kilka metrów przed Nim, zostawiając go w tyle. I nagle ON zatrzymał się i spojrzał w górę, tam gdzie siedziałam. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale pomachałam mu, przywołując go do siebie. Chłopak przez chwilę zastanawiał się co zrobić, jednak nagle żwawym krokiem ruszył z powrotem do hotelu.
JASNA CHOLERA ON TU IDZIE
Uwielbiam to jak piszecie i uwielbiam Was mimo, że Kaspra nie znam ;). Uwielbiam czytać to co piszecie. Jesteście niesamowici. Wiecie o tym prawda? A jak nie to ja Wam to pisze Robaczki :*. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhej :) wasz blog został nominowany do Liebster Blog Award. Więcej informacji znajdziecie tu: http://give-me-yourself-fanfiction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń